Może i trochę oszalałem, żeby rzucać się na branżę kredytów i pożyczek. Konkurencja? Zajebiście przemocarna! Budżet na rozbujanie projektu? Smutno niski (liczby znajdziesz na samym końcu). Po co więc odpalam taki projekt zarabiania, który - jeśli w ogóle się uda - zacznie zarabiać po bardzo długim czasie?
Po pierwsze - Od dawna daleko mi do normalności 🙂 . Po drugie - To dla mnie fajne wyzwanie, jeśli chodzi o pozycjonowanie w Google (widoczność w wyszukiwarce to podstawa monetyzacji tego projektu). Po trzecie - Jak mi nie wyjdzie to trudno. Świat się nie załamie, a doświadczenie zostanie.
Tutaj musze też podkreślić, że osobiście nie zajmuję się i odradzam branie jakichkolwiek kredytów czy pożyczek. Jak spłaciłem wszystkie długi i pociąłem kartę kredytową, to poczułem się...po prostu wolny i mam pod większą kontrolą swoje wydatki.
No dobra... Wziąłbym pożyczkę/kredyt/chwilówkę, jeżeli chodziłoby o życie bliskiej mi osoby lub mojego kota. Wtedy mógłbym zadłużyć się po sam sufit i spod ziemi wyciągnąłbym pieniądze. W każdej innej sytuacji, wolę własnymi siłami i powoli rozkręcać zarabianie.
Pośrednie korzyści finansowe też są, ale je ciężko zmierzyć (lub jest to wręcz niemożliwe):
Do 1 stycznia 2023 roku odpalenie projektu Finaum wyniosło mnie 8297 zł netto. Szacunkowy miesięczny budżet na rozkręcanie projektu wyniesie 4000 zł netto msc, a nie spodziewam się nawet 1 zł przychodu przynajmniej przez pierwsze 6 miesięcy.
Kalkulator w łapska i liczymy: 8297 + (4000 * 6 msc) = 8297 + 24 000 = 32 297 zł pójdzie na rozkręcenie tego projektu, nim pojawi się pierwszy dochód przychód. Z moich wstępnych wyliczeń wynika, że NA ZERO wyjdę - w wariancie optymistycznym - po 3 latach i 3 miesiącach. Fajnie prawda? 🙂
Nie ma co narzekać. Powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B. Czas zweryfikuje, czy rzucanie się na taki projekt zarabiania miało sens.